wersja dla słabowidzących

Był problem ze śniegiem, teraz jest z dziurami w jezdniach. Nie wiadomo co będzie po roztopach. - 01.01.1970 r.

Przez ponad siedem tygodni, śnieg i mróz trzymał nas w swoich okowach. Teraz po ciężkiej walce przy odśnieżaniu oraz po pierwszych lekkich roztopach, na "światło dzienne" wychodzą efekty działania zamarzającej w asfalcie wody. Dziura na dziurze. Niestety tak właśnie wyglądają wszystkie jezdnie, nie lepiej jest na chodnikach.

Część odgarnianego śniegu zalega jeszcze przy krawężnikach, między jezdniami a chodnikami, sporo pokrywy śnieżno-błotno-lodowej jest na terenach wiejskich, nie znamy więc całego obrazu, jaki pojawi się po zniknięciu ostatnich efektów tej długiej zimy, tym bardziej że nie ma pewności, czy aby jeszcze nie wróci? Synoptycy co prawda, zapowiadają ocieplenie i deszcz w ciągu najbliższych dni. Zmartwieniem zaczyna być więc kolejne zagrożenia - poziom wody i oby do tego wszystkiego nie doszło właśnie do podtopień, czy gorzej - do powodzi.

Samorządy wydały cały "zapas budżetowy" na walkę ze śniegiem, teraz trzeba myśleć o rezerwach lub środkach zewnętrznych (kredyty) na "łatanie dziur", naprawianie jezdni i chodników, a także odszkodowania za zniszczone np. zawieszenia pojazdów, felgi i opony. Oby ominęła nas wszystkich walka (także finansowa) ze zbyt wysoką wodą.