Ograniczone limitem zostaną także koszty pośrednie, związane z funkcjonowaniem przedsiębiorcy, ale nieprzyporządkowane bezpośrednio do zadań realizowanych w projekcie - np. obsługa księgowa czy opłaty za energię. Przedsiębiorcy będą mogli rozliczyć je ryczałtem, ale tylko do określonego limitu. W zależności od wartości projektu na te koszty administracyjne będzie można przeznaczyć 4 - 9 proc. kosztów bezpośrednich.
To nie koniec zmian. Firma szkoleniowa, gmina czy fundacja, ubiegając się o dotację na projekt PO KL, we wniosku, zamiast opisywać wyłącznie przewidywane rezultaty projektu, będzie musiała zadeklarować osiągnięcie pewnych wskaźników liczbowych. Z ich realizacji po zakończeniu projektu będzie ją można łatwiej rozliczyć.
Jednym z nich będzie efektywność zatrudnieniowa. Upomniała się o nią Komisja Europejska, która uważa, że gdy została wydana już ponad połowa środków przyznanych Polsce na rozwój kapitału ludzkiego, trzeba zwiększyć wymagania wobec firm szkoleniowych. Zdaniem KE efektem ukończenia dotowanego szkolenia powinno być uzyskanie pracy.
- Komisja oczekuje efektywności zatrudnienia dla osób poniżej 24. roku życia w wysokości 40 proc., dla osób starszych 35 proc., a dla niepełnosprawnych 30 proc. - podkreśla Katarzyna Żmudzińska z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.
Komisja zobowiązała regiony, aby w przyszłorocznych konkursach, w których będą kontraktowane szkolenia dla osób bezrobotnych i zagrożonych wykluczeniem społecznym, stosowały takie wskaźniki zatrudnienia. Firmy i fundacje, składając projekty szkoleniowe, będą musiały zobowiązać się do tego, że części z przeszkolonych osób zapewnią pracę. Po zakończeniu realizacji projektu będą z tego rozliczane.
Obecnie firmy szkoleniowe nie mają obowiązku śledzenia losów szkolonych osób. Nie jest tajemnicą, że niektórzy bezrobotni ukończyli nawet kilka kursów dofinansowanych przez UE, pobierając dodatki szkoleniowe oraz korzystając z bezpłatnego cateringu. Mimo to wciąż pozostają bez pracy. Część z nich w ogóle nie jest zainteresowana jej podjęciem, ale część nie może jej znaleźć, ponieważ w ich regionie nie ma pracodawców oferujących zatrudnienie w tych specjalnościach, w których się szkolili.
W takiej sytuacji jest np. Barbara Piekarczuk z Platerówka w woj. mazowieckim, która po skończeniu czterech szkoleń dotowanych przez UE, przygotowujących do egzaminu na prawo jazdy, podjęcia własnej działalności gospodarczej oraz wykonywania zawodu opiekunki osób starszych oraz florystki nadal jest bez pracy. Jak szacujemy, jej przeszkolenie kosztowało prawie 30 tys. zł.
Także od nowego roku firmy oferujące bezrobotnym wyłącznie szkolenia będą praktycznie bez szans na otrzymanie dotacji. W konkursach będą wybierane oferty tych przedsiębiorców, którzy zaproponują dodatkowo usługę pośrednictwa pracy.
Wątpliwości przedsiębiorców są tym większe, że zgodnie z projektem nowych wytycznych MRR za niezrealizowanie deklaracji przyjętych w projekcie (jako tzw. kryterium dostępu lub kryterium strategiczne) będzie można stracić część lub całość przyznanej dotacji.
Eksperci podkreślają, że całość zmian, które od nowego roku proponuje MRR, idzie w dobrym kierunku.
- Sprawdzanie efektywności tego, jak są wydawane fundusze UE, jest jak najbardziej uzasadnione. Nie chodzi o to, aby poprawiać sytuację firm szkoleniowych, tylko osób, które znajdują się w najtrudniejszej sytuacji na rynku pracy - uważa dr Jacek Liwiński z Uniwersytetu Warszawskiego.