Dokładnie trzydzieści lat temu, o czym przypomniały dziś rano niektóre stacje radiowe, telewizyjne i portale internetowe, rozpoczęła się ZIMA STULECIA. Jeszcze rano 30-go grudnia 1978 roku, temperatura w Warszawie sięgała plus 7 stopni, by w ciągu doby obniżyć się o 15 stopni , a z chmur zaczął padać śnieg. Potem było gorzej. Ochładzało się coraz bardziej, silny wiatr od wschodu przyniósł mroźne powiewy, intensywnie sypał drobny, pylisty śnieg. Temperatura szybko spadla do minus 25° C. Wiele osób miało kłopoty już z dotarciem na zabawy sylwestrowe, zaś Ci, którzy dłużej zabalowali, mieli jeszcze większe kłopoty z powrotem do domów. Z godziny na godzinę w powstających, potężnych zaspach śnieżnych utkwiło wiele ( jak na tamte lata ) samochodów, autobusów i pociągów. Już pierwszej nocy, kilkadziesiąt miejscowości zostało całkowicie odciętych od świata. W elektrociepłowniach szybko zabrakło węgla. Nastąpiły olbrzymie problemy z dostawami prądu i ciepłej wody. Stan ten utrzymywał się przez wiele dni. Codziennie ok. godz. 12 można było usłyszeć w radiu komunikat Państwowej Dyspozycji Mocy o dwudziestym stopniu zasilania – co oznaczało wyłączenia prądu dla ludności. W nieocieplanych wówczas blokach z wielkiej płyty na warszawskim Ursynowie temperatura spadła do 7° C. W innych warszawskich dzielnicach było niewiele cieplej. To co dla dorosłych anno domini 1978 było przerażające, dla dzieci- dzisiejszych 40-50-latków, było olbrzymią frajdą . W centrum Polski zaspy pozwalały na budowanie tuneli i korytarzy pod kopułą śniegu. To dla dzieci była "superowa" zima!