wersja dla słabowidzących

Polacy, z partnerskiego powiatu, w niemieckich wyborach do europarlamentu. - 01.01.1970 r.

Coraz większe polityczne znaczenie mają w niemieckich wyborach do Parlamentu Europejskiego polscy kandydaci. Zbliżające się europejskie wybory pobudzają do działania wszystkie opcje polityczne, także ekstremistów z NPD, którzy rozwieszają w przygranicznym Görlitz nienawistne wobec Polaków plakaty wyborcze.

 

Bez zmian, największym skupiskiem Polaków w Niemczech jest miejscowość Löcknitz, w landzie Meklemburgia.

Stamtąd do Parlamentu Europejskiego kandydują dwie Polki; Dorota Siuda-Pankau i Katarzyna Werth. Zadanie jest trudne; z ulicznymi reklamówkami wyborczymi partia NPD jest bezdyskusyjnym numerem jeden. Na każdym kroku jakiś kategoryczny postulat z zamknięciem niemiecko-polskiej granicy włącznie. Obie panie postawiły sobie za cel walkę ze stereotypami, ale angażują się także w lokalne pomysły infrastrukturalne.

I tak pani Dorota walczy o utrzymaniu przy życiu polsko-niemieckiego gimnazjum oraz rozbudowę przedszkola. Pani Katarzyna również nie próżnuje i chce się zaangażować w tworzenie możliwości edukacyjnych najmłodszym. Do uwieńczonego sukcesem wysiłku kandydowania do PE brakuje jeszcze tylko współdziałania starszych mieszkańców okolicy, którym resentymenty antypolskie wciąż nie minęły. 

W meklemburskim Passewalk , o miejsce Parlamencie UE walczy Jarosław Winczorek, który po ustatkowaniu się postanowił zrobić coś dla społeczności. Celem nadrzędnym całej trójki polskich kandydatów, jest nie tylko dawanie odporu prawicowym ekstremistom ale i dbałość o wizerunek Polaków w tym, jakby nie patrzeć, nie do końca przyjaznym otoczeniu. Wszyscy chcą zerwać ze stereotypem Polaka trudniącego się przemytem czy kradzieżą, tworząc w niemieckim miasteczku miejsca pracy i zabiegając o dobre relacje sąsiedzkie z tubylcami.

Pierwszy krok p. Jarosławowi już sie udał - jego firma z branży metalowej zatrudnia jedenastu miejscowych, niemieckich pracowników. Na drugi - walkę o dobre polskie imię -  wciąż pracuje.

Patrząc na zaangażowanie Polaków tuż za dawną zachodnią granicą, nie powinnismy zastanawiać się nad pytaniem - "Pójść czy nie do urn wyborczych?" Kampania wyborcza, polityczna wojna polskich ugrupowań nie toczy się bezpośrednio o wewnętrzne sprawy Polski i która partia więcej dla nas zrobiła. Sprawa dotyczy nas i naszej siły w Europie i własnie w Europie wybierzmy silną reprezentację Polski.

 

Życzymy powodzenia.

źródło  polonia.wp.pl
Witold Horoch